Opowiesc
Páginas: 100 (24948 palabras)
Publicado: 11 de mayo de 2012
OPOWIEŚĆ ROZBITKA
OPOWIEŚĆ ROZBITKA KTÓRY DZIESIĘĆ DNI DRYFOWAŁ NA TRATWIE
BEZ JEDZENIA I PICIA, BYŁ OGŁOSZONY BOHATEREM NARODOWYM,
CAŁOWANY PRZEZ KRÓLOWE PIĘKNOŚCI, OBSYPANY ZŁOTEM PRZEZ
AGENCJE REKLAMOWE, A POTEM ZNIENAWIDZONY PRZEZ WŁADZE I
ZAPOMNIANY NA ZAWSZE
Przełożył
RAJMUND KALICKI
WARSZAWA 1999
Tytuł oryginału: Relato de un naufrago
HISTORIA TEJHISTORII
28 lutego 1955 r. dowiedzieliśmy się, że ośmiu członków niszczyciela „Caldas”,
należącego do kolumbijskiej marynarki wojennej, wypadło za burtę i zaginęło podczas
sztormu na Morzu Karaibskim. Okręt płynął z Mobile w Stanach Zjednoczonych, gdzie
przechodził remont, do kolumbijskiego portu Cartagena, dokąd przybył bez opóźnienia w
dwie godziny po tej tragedii. Natychmiast rozpoczętoposzukiwania rozbitków przy
współpracy
z
jednostkami
amerykańskimi
ze
strefy
Kanału
Panamskiego,
przeprowadzającymi kontrolę wojskową oraz inne miłosierne akcje na południu Karaibów. Po
czterech dniach zaniechano poszukiwań i oficjalnie uznano marynarzy za zmarłych. A jednak
w tydzień potem jeden z nich, na wpół żywy, pojawił się na jednej z bezludnych plaż
północnejKolumbii, po dziesięciu dniach dryfowania na tratwie bez jedzenia i picia. Nazywał
się Luis Alejandro Velasco. Książka ta jest dziennikarskim zapisem tego, co mi opowiedział i
co ogłosiłem w miesiąc po katastrofie w bogotańskim dzienniku „EI Espectador”.
Nie wiedzieliśmy, ani rozbitek, ani ja, kiedyśmy się starali odtworzyć minuta po
minucie jego przygody, że to znojne tropienie da początek nowejprzygodzie, która
spowoduje nieliche zamieszanie w kraju, za co on zapłaci własną sławą i karierą, a co mnie
mogłoby kosztować skórę. Kolumbią rządziła wówczas wojskowa i folklorystyczna dyktatura
generała Gustavo Rojasa Pinilli, której dwa szczególnie pamiętne wyczyny to masakra
studentów w centrum stolicy, kiedy to policja rozpędziła strzałami spokojną manifestację,
oraz zamordowanie przeztajną służbę pewnej, nigdy dotąd nie ustalonej, liczby niedzielnych
miłośników korridy, którzy wygwizdali na widowni córkę dyktatora. Prasę cenzurowano, a
codziennym utrapieniem dziennikarzy pism opozycyjnych było wynajdywanie tematów
wolnych od politycznych skojarzeń, aby czymkolwiek zająć czytelnika. W „El Espectadorze”
odpowiedzialnymi za to chlubne lukiernictwo byli Guillermo Cano, redaktornaczelny, Jose
Salgar, zastępca naczelnego, i ja, etatowy reporter. Żaden z nas nie miał jeszcze 30 lat.
Kiedy Luis Alejandro Velasco przyszedł do nas i zapytał, ile byśmy dali za jego
opowieść, potraktowaliśmy rzecz tak, jak na to zasługiwała: jako temat wyświechtany.
Wojskowi przetrzymali go parę tygodni w Szpitalu Morskim, gdzie mógł rozmawiać tylko z
dziennikarzami reżimowymi (i jednymopozycyjnym, który się przebrał za lekarza).
Opowieść wiele razy była drukowana we fragmentach, uładzano ją i zniekształcano, a
czytelnicy mieli już chyba dosyć bohatera najmującego się do zachwalania zegarków, jako że
jego nie spóźniał się nawet podczas słoty, reklamującego buty, gdyż jego były takie mocne, że
nie mógł ich podrzeć i zjeść, oraz występującego w wielu innych reklamowychświństwach.
Przyznano mu order, wygłaszał przez radio patriotyczne przemówienia, pokazywany był w
telewizji jako wzór dla przyszłych pokoleń i obwożony wśród kwiatów i muzyki przez pół
kraju po to tylko, by rozdawał autografy i pozwalał się obcałowywać królowym piękności.
Zebrał niewielką fortunę. Jeśli zjawiał się teraz u nas, nie proszony, choć kiedyś bardzo go
szukaliśmy, to można było sądzić, żenie ma już nic do powiedzenia, że za pieniądze gotów
jest zmyślić cokolwiek i że władze dobrze już zadbały o to, aby w swych zwierzeniach nie
przekraczał pewnych granic. Odesłaliśmy go tam, skąd przyszedł. Nagle, w jakimś
niepojętym odruchu, Guillermo Cano zatrzymał go na schodach, przystał na propozycję i
przekazał go mnie. Było to tak, jakby mi wręczył bombę zegarową.
Zdziwiło mnie...
Leer documento completo
Regístrate para leer el documento completo.